
Nietrzeźwego ojca 4-letniego chłopca, który pozostawiony bez opieki podtopił się w wodach zalewu Nakło-Chechło nieopodal Tarnowskich Gór, zatrzymała policja. Jak tłumaczył się mężczyzna, poszedł do baru, ponieważ wydało mu się, że jego dzieci są bezpieczne pod okiem ratowników wodnych.
Jak podało we wtorek biuro prasowe śląskiej policji, funkcjonariusze oddziału prewencji policji z Katowic, którzy w ostatnią sobotę patrolowali na rowerach brzegi zalewu Nakło-Chechło, zwrócili uwagę na ratowników wodnych, którzy udzielali pomocy dziecku.
Okazało się, że 4-latek znalazł się w “strefie niebezpiecznej” z głęboką wodą. Chłopiec zachłysnął się i gdyby nie szybka pomoc ratowników, mogłoby dojść do tragedii. Na miejsce przyjechali ratownicy pogotowia ratunkowego, którzy zdecydowali o zabraniu dziecka na obserwację do szpitala.
Ojciec poszedł do baru
Na plaży w tym czasie przebywało rodzeństwo chłopca – 9-letnia siostra i 8-letni brat. Policjanci z dziećmi i ratownikiem wodnym poszli do pobliskiego baru, gdzie przebywał ojciec dzieci. “Mężczyzna był przekonany, że skoro na plaży znajdują się ratownicy WOPR, to dzieci powinny być bezpieczne” – zrelacjonowała śląska policja.
Badanie stanu trzeźwości 46-latka wykazało blisko dwa promile alkoholu. Policjanci przekazali dzieci pod opiekę najbliższej rodziny i zatrzymali mieszkańca Rudy Śląskiej. Został on doprowadzony do prokuratury, gdzie na podstawie zebranego przez policjantów materiału przedstawiono mu zarzut.
Za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia swoich dzieci, którymi miał obowiązek się opiekować, ojcu będzie mogło grozić przed sądem do 5 lat więzienia. Prokurator objął też rudzianina policyjnym dozorem. Policjanci o sprawie poinformują sąd rodzinny i złożą wniosek o wgląd w sytuację rodziny.
Śląska policja akcentuje, że małe dzieci powinny być przedmiotem szczególnej troski rodziców. Brak uwagi rodzica lub opiekuna może powodować niebezpieczne i tragiczne w skutkach wydarzenia. Wiele z nich to nieszczęśliwe wypadki, ale są też sytuacje, w których krzywdę dzieciom wyrządzają inne osoby.
Zdarzają się też sytuacje spowodowane beztroską dzieci. 8 lipca br. policjanci z Sosnowca poszukiwali w rejonie zbiornika wodnego Stawiki dwóch dziewczynek w wieku 4 i 12 lat, które oddaliły się, znikając z oczu ich ojca. Zdenerwowany mężczyzna poprosił o pomoc policjantów, którzy szybko odnaleźli dzieci i sytuacja zakończyła się szczęśliwie.
“Starajmy się przestrzegać następujących zasad: dzieci powinny bawić się w wodzie, nawet przy niewielkich płytkich zbiornikach pod stałą opieką dorosłych, kąpmy się w miejscach przeznaczonych do kąpieli i strzeżonych przez ratownika, unikajmy korzystania z tzw. dzikich kąpielisk, zakładajmy dzieciom sprzęt asekuracyjny, wchodźmy do wody jedynie w stanie trzeźwości” – wymieniają policjanci akcentując, że alkohol przyczynił się do większości tegorocznych utonięć w woj. śląskim.
Nie będzie tymczasowego aresztu dla rodziców 2,5 latka, który utonął w Antoninie
Utonięcia na Śląsku
Do 10 lipca w woj. śląskim utonęło w tym roku osiem osób; wszystkie te ofiary to mężczyźni w wieku 23-75 lat. Większość z nich znajdowała się pod wpływem alkoholu. W ub. roku woda pochłonęła w regionie 18 ofiar, z czego 14 utonęło w wakacje. Najmłodsza z nich miała 6 lat, a najstarsza 87 lat.
Z policyjnych statystyk wynika, że do utonięć najczęściej dochodzi w jeziorach, na drugim miejscu są rzeki, a na trzecim pozostałe akweny wodne w tym morze. Głównymi przyczynami utonięć są kąpiel w miejscu niestrzeżonym lub zabronionym, lekceważenie zagrożeń podczas wypoczynku nad wodą, przecenianie swoich możliwości oraz alkohol.