
Wyjaśnienie tytułu Szanowny Czytelnik znajdzie pod koniec artykułu, bo na początku „przegląd tygodnia”.
Międzymorskie Imperium Lechickie w natarciu
Emerytowany Zbawca Narodu (EZN) został dracznie doklejony do bojowego wypadu do Kijowa szefów trzech państw mocarstwowych. Memy zaczęły się sypać chwilę po poinformowaniu, że wybitny strateg – przy którym Sun Tzi, Feng Shui oraz Ping-Pong to małe miki – wyruszył pancernym pociągiem na wschód.
Oczywiście, kijowska wyprawa (jak to brzmi…) Prezesa Rady Ministrów Pinokio-Stirlitz-Morawieckiego miała niewątpliwy wymiar oraz ciężar gatunkowy, ale ów wymiar i ciężar gatunkowy zostały przyćmione oralnymi elukubracjami EZN (Emerytowanego Zbawcy Narodu).
I z ważnego gestu (tylko gestu, ale ważnego) ludzie zapamiętają wun(at)urzenia EZN kreślącego scenariusze zdarzeń mających doprowadzić do zakończenia (? really?) wojny w/ na Ukrainie.
Ciekawe – tak zupełnie przy okazji – kiedy rozliczona zostanie agentura rosyjska, za sprawą działań której nie ma polskie wojsko: systemu obrony przeciwlotniczej krótkiego i średniego zasięgu, centrum wywiadowczego NATO, floty podwodnej, wielozadaniowych śmigłowców oraz kilku innych, dość potrzebnych elementów. Mówiąc wprost:
Kiedy za zdradę/ skandaliczną głupotę pójdzie do pierdla piewca zamachu smoleńskiego? I dlaczego jeszcze nie jest lokatorem „sanatorium” przy ul. Smutnej w Łodzi? EZN chroni ideologicznego kumpla, czy posiadacza kompromitujących materiałów?
(Pytanie do Jana Pińskiego: jak tam w temacie sprawy sądowej wytoczonej przez EZN?)
Starszy Brat zjechał i odjechał
Seria wizyt najważniejszych amerykańskich polityków zwieńczona została przemową Prezydenta USA, Joe’go R. Bidena Jr., na dziedzińcu najmłodszego Zamku Królewskiego w całej galaktyce Drogi Mlecznej.
Wystąpienia nie wysłuchał na żywo EZN, ponieważ – tak twierdzą niektórzy komentatorzy i „znawcy” politycznej kuchni – Amerykanie nie życzyli sobie obecności proputinowskiego krasnala ogrodowego. Nie lubią gościa za różne akcje a i samo wystąpienie Prezydenta USA było w dużym stopniu jednym wielkim oskarżeniem obecnej „władzy” w Polsce.
Trochę czuję się urażony, bo to podłość tak postponować ogrodowe krasnale – posiadam w ogrodzie krasnala, którego wiele lat temu otrzymałem w prezencie, jest niemy i trochę wypłowiał, ale nikomu krzywdy nie zrobił (poza straszeniem swoim widokiem najbliższej okolicy, czyli róży pnącej i sumaka).
Co do wystąpienia – to nie był to Kennedy w Berlinie i Reagan w Reykjaviku. Była to – zasadniczo – mowa trawa o tym, że nie mamy jaj i nie przypierdolimy Ruskim.
A powinniśmy!
Już teraz przepierdolić z całą mocą.
Mówiłem i powtarzam:
Lać w ruski ryj i patrzeć, czy równo puchnie – to jedyny język, która bandycka horda ze wschodu rozumie.
Tak:
– stworzyć „korytarze humanitarne” z pełną osłoną, czyli no-fly-zone, i zestrzeliwać wszystko, co rosyjskiego uniesie się w powietrze;
– zbombardować składy w Rosji i na Białorusi;
– sprowokować wystąpienia w rosyjskim podbrzuszu (np. Kazachstan);
– sprowokować wojnę w Czeczenii;
– wyznaczyć nagrodę za łeb Putlera (może być w formalinie);
– rozpocząć desant w Obwodzie Kaliningradzkim;
– i wiele podobnych, równie bolesnych dla Rosji rzeczy;
Niestety, Prezydent USA, NATO i UE nie mają jaj. I dlatego wojna będzie długa, krwawa i bardzo kosztowna. A najwięcej zyskają na niej Chiny, które są przecież naszym przeciwnikiem. I to znacznie silniejszym niż skorumpowana, podła Rosja.
Jedyna nadzieja w tym, że podobno i chińscy przywódcy trochę odlecieli od rzeczywistości i może również w Państwie Środka istnieje (niewielka, ale może…) szansa na jakiś dym niosący zmiany.
A teraz…
Jak zostałem Rosjaninem a będę Tatarem
Jak donosi dziennik.pl w Dumie pojawił się projekt, według którego „proponuje się uznanie za rodaków osób, które mówią językiem rosyjskim i należą do narodów, które historycznie mieszkały na terytorium Rosji, a także tych, których bezpośredni przodkowie urodzili się lub mieszkali na terytorium Federacji Rosyjskiej”.
I w ten sposób zostanę Rosjaninem.
Wyjaśnienie:
– mój dziadek urodził się w 1917 roku w miejscowości, która obecnie znajduje się na Białorusi a wtedy znajdowała się w Imperium Rosyjskim;
– nie czuł się i nie był Polakiem, był „tamtejszy”;
– jego ojciec był również „tamtejszy” a matka była Tatarką;
– mówię po rosyjsku, choć trochę mi do doskonałości brakuje;
Zapowiadam więc wszem i wobec, że jeśli owa ustawa przejdzie, to gotów jestem zdać egzamin państwowy ze znajomości języka rosyjskiego (nawet w siedzibie przedstawicielstwa dyplomatycznego bandyckiego „państwa” rosyjskiego) i dla jaj wystąpić o sowiecki paszport.
A gdy Federację Rosyjską szlag jasny trafi – co daj Panie Boże (niech będzie błogosławione Imię Twoje) jak najszybciej – a o niepodległość zawalczy Republika Tatarstanu i wprowadzi przepisy podobne do rosyjskich, to wystąpię również o paszport niepodległego Tatarstanu.
I w ten sposób zostanę kolekcjonerem paszportów…
Mongrel rulez
P.S.
Jeśli Amerykanie są przygotowani na konflikt z Rosją, to nie martwiłbym się o losy „przesmyku suwalskiego” – wszystko jest przygotowane by stał się wielkim, rosyjskim cmentarzem.
A jeśli nie stanie się wielkim, rosyjskim cmentarze, to znaczy, że Amerykanie nie są przygotowani do wojny.
Dobranoc się z Państwem