
Przyznaję się bez bicia – od dwudziestu lat popełniam cyklicznie i bezwstydnie czyn karalny.
Początkowo wykorzystywałem do popełniania owej zbrodni Telewizję POLSAT, potem się rozlało i zaangażowałem w działalność przestępczą kilka innych redakcji.
Czyn karalny polegał (i wciąż polega!) na informowaniu o zdarzeniach, pisaniu tekstów zaangażowanych i robieniu np. reportaży, by pokazać funkcjonowanie organów ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości.
Edmund Burke jest autorem słów, które często są przywoływane, by wyjaśnić, czy usprawiedliwić, źródła zła: aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił.
Problem w tym, że sprawa jest bardziej złożona ze względu na istnienie czynnika „t”, czyli czasu. Jeśli uwzględnimy ów czynnik, to powyższe zdanie Burke’a brzmieć powinno:
aby zło kiedyś zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił, ale aby zło zatriumfowało szybko, potrzebni są gotowi na wszystko
Jakiś czas temu pisałem o przekręcie (tutaj).
Krótkie wyjaśnienie wprowadzająco-przypominające dla tych, którzy nie chcą czytać wspomnianego tekstu:
– otrzymałem sms z info, że jest jakiś problem z paczką, którą zamówiłem i mam wejść w podany link; nie kliknąłem, ale wszedłem – do siedziby lokalnej Policji wszedłem, by złożyć doniesienie o próbie popełnienia przestępstwa;
– w tekście, który napisałem opisując całą sytuację znalazł się taki passus (cytat będzie, niestety, niekrótki):
Ustalenie właściciela numeru to robota na pięć minut, ustalenie lokalizacji telefonu z dokładnością do hemoroidu w dupie, to kolejne pięć minut, więc – zasadniczo – szybko powinno być wiadomym, kto za przekrętem stoi. Możliwe jednak, że numer jest totalnie wirtualny i wtedy zaczynają się schody, ale też do pokonania. I teraz pytanie: czy zostaną owe schody pokonane, czy Policja wykona swoją robotę (tu raczej nie mam wątpliwości) i czy prokurator swoje obowiązki potraktuje poważnie (i tu już mam wątpliwości).
Tak, przyznaję się bez bicia – mam wątpliwości, czy prokurator będzie chciał się sprawą zająć, bo to ani ściganie kogoś z „opozycji”, ani polecenie służbowe od Zera, ani nic, co mogłoby spowodować, że się zapunktuje u jakiegoś kutasa, od którego – dziwnym zrządzeniem losu i dzięki skretyniałym wyborcom – zależy świetlana przyszłość, albo zesłanie w el-chooy-away do Popaprango Piździewa Paździerzowego.
Ale sprawy nie zostawię i z pomysłami, że „wicie-rozumicie, towarzyszu, nic nie da się zrobić” będę walczył.
W piątek, 21 stycznia 2022, odebrałem „Postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia”.
Dowiedziałem się, że na podstawie art. 305 § 1 k.p.k., art. 17 § 1 pkt. 2 k.p.k. prokurator Prokuratury w Wołominie, Mariusz Janiak, zatwierdził to, co spłodził asp. szt. Michał Kuc, policjant.
W „uzasadnieniu” znajduje się między innymi takie „coś”:
Analizując materiał należy stwierdzić, iż w przedmiotowej sprawie nie doszło do popełnienia przestępstwa, a otrzymana wiadomość mogła być (podkreślenie moje) wysłana omyłkowo na numer Pawła Sieger (nie wiedzą, barany?, jakie są zasady odmiany nazwisk w języku polskim), nie trafiając do informacji osoby zamawiającej wskazaną przesyłkę.
Teraz czas na ważne cytaty.
Art. 305 § 1 k.p.k.:
Niezwłocznie po otrzymaniu zawiadomienia o przestępstwie organ powołany do prowadzenia postępowania przygotowawczego obowiązany jest wydać postanowienie o wszczęciu bądź o odmowie wszczęcia śledztwa.
Art. 17. § 1 k.p.k.:
Nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy:
2) czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego albo ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa;
I teraz ciekawostka – 11 stycznia zadzwoniłem do asp. szt. Michała Kuca by dowiedzieć się, co jest ze sprawą, którą zgłosiłem. Usłyszałem, że zasadniczo to nie pamięta, ale dostanę info z Prokuratury…
Ciekawe, że młody policjant posiada na własność kłopoty z pamięcią – 11 stycznia 2022 to data znajdująca się na podpisanym przez niego „Postanowieniu o odmowie wszczęcia dochodzenia” (wszystkie rozmowy z Policją są nagrywane, więc łatwo sprawdzić, czy mówię prawdę).
Ściema, czy zarobiony był?
Są tacy, wcale liczni, którzy męczą się za miskę ryżu w jakichś gównianych Gazetach, TVNach, czy innych Sieciach i są tacy którzy lądują w FOXach, ARDach, czy PARADYZJAch. Są tacy, którzy zapierdalają bez nadziei na awans i fajną sprawę w Gównowólce Dolnodupnej, czy Radzyminie i są tacy, którzy robią karierę w Stołecznej (albo przynajmniej jakiejś wojewódzkiej) Komendzie.
Po przeanalizowaniu sprawy dochodzę do wniosku, że dla asp. szt. Michała Kuca praca operacyjna na parkingu strzeżonym zamkniętego sklepu GS w Piździewie Totalnym może być wyzwaniem ponad jego siły. I choć może liczyć na wsparcie równie ogarniętego intelektualnie prokuratora Mariusza Janiaka, to niezbyt mu to pomoże.
Informuję, że złożyłem odpowiednie zażalenie a w nim zawarłem (między innymi) to:
- W aktach sprawy nie znajduje się żaden ślad przeprowadzenia jakiejkolwiek „analizy materiału”. Można więc wnosić, że „analiza materiału” miała charakter intelektualnego wysiłku asp. szt. Michała Kuca (oraz równie owocnego wysiłku intelektualnego prokuratora Mariusza Janiaka) nad koślawym zapisem moich zeznań.
- W aktach sprawy nie ma śladu podjęcia przez asp. szt. Michała Kuca jakichkolwiek działań weryfikujących, choć taki obowiązek nakłada nań Ustawa o Policji, a przede wszystkim art. 14. 1.: „W granicach swych zadań Policja w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw i wykroczeń wykonuje czynności: operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze i administracyjno-porządkowe.” – nie ma żadnego śladu podjęcia jakichkolwiek działań w celu „rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw”.
- Akta sprawy pozwalają stwierdzić, że prokurator Prokuratury Rejonowej w Wołominie, prokurator Mariusz Janiak, ograniczył się do równie efektywnej analizy akt, ergo niezbyt przejął się ustawowym nakazem „ścigania przestępstw oraz stania na straży praworządności” (o innych obowiązkach ustawowych nie wspominam);
- Śmiało można stwierdzić, że w przypadku gdyby starsza osoba zgłosiła, iż ktoś dzwoni, podaje się za wnuczka i prosi o przekazanie pieniędzy, to asp. szt. Michał Kuc i prokurator Mariusz Janiak orzekliby, że możliwe jest, iż jakiś wnuczek chciał się dodzwonić do swojego dziadka/ swojej babci, ale źle wybrał numer;
Jest jeszcze „dołożenie należytej staranności” – zobaczymy, czy będzie się działo.
Dlaczego o tym wszystkim piszę?
Nie, nie chcę się chwalić moją sprawą i informować o przebiegu – chcę zwrócić uwagę na problem.
A problemem jest to, że za bezpieczeństwo odpowiadają (w zbyt znacznym stopniu):
– niedouczone szczawie
– zakompleksione cioty
– sfrustrowane palanty
– bezmózgi wykonujące polecenia
Trochę ponad tydzień temu, gdzieś pod bokiem Ojca-Dyrektora nieopierzony debil zakuł w kajdanki gościa, który zdjął maseczkę, by wciągnąć kawałek kiełbasy.
Zdarzenie:
około pięćdziesięcioletni mężczyzna objuczony siatami z zakupami (jest zapis monitoringu) zdjął maseczkę by wciągnąć kawałek kiełbasy, którą chwilę wcześniej kupił.
Niezbyt się, parszywy zbrodniarz, nacieszył smakiem przetworzonej wieprzowiny, bo napalony na sukces alternatywnie inteligentny przedstawiciel organów ścigania wyprosił go z centrum handlowego a następnie, już przy „esbeckim-aucie”, zakuł w kajdanki, mimo, że nie było żadnego prawnego/ ustawowego uzasadnieniado takiego zachowania (spokojnie – są protokoły, są zeznania, są materiały z rozprawy, są nagrania…)
Przedstawimy wkrótce całość zdarzenia, całą historię, nazwiska, ale ważne jest coś innego:
w dzisiejszej Polsce takie numery zdają się być na porządku dziennym
Drobnymi sprawami życie stoi – gdy przechodzimy do porządku dziennego nad czymś, co wydaje się nieistotne, niewarte zachodu, to otwieramy drzwi szumowinom, geszefciarzom, oszustom, złodziejom, kłamcom i… politykom.
Piszę by przestrzec, ale i by zmobilizować.
Piszę by udowodnić, że może jednak nie jesteśmy homo stultus, ale jednak homo sapiens…
Choć nadziei we mnie coraz mniej