Efekt Mandeli, pływające serca Donaldu, Wódz i Sokrates

Jesteśmy przekonani, że coś wyglądało jakoś-tam, że coś wydarzyło się jakoś-tam, że ktoś skończył jakoś-tam a tu wyskakuje wielki ZONK!, bo okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Okazuje się, że było zupełnie inaczej.

Efekt Mandeli, pływające serca Donaldu, Wódz i Sokrates

Jesteśmy przekonani, że coś wyglądało jakoś-tam, że coś wydarzyło się jakoś-tam, że ktoś skończył jakoś-tam a tu wyskakuje wielki ZONK!, bo okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Okazuje się, że było zupełnie inaczej.

Dalibyśmy się pociąć, że było w prawo a teraz okazuje się, że było jednak w lewo. Dalibyśmy sobie uciąć ten-tegessa, że nas na imprezie nie było a tu okazuje się, że przychodzi płacić alimenty. Z ręką na sercu zaświadczymy, że 4-tego czerwca 1989 roku upadł w Polsce komunizm a tu okazuje się, że raczej niekoniecznie, że mutuje i że wciąż trwa… Rękę dalibyśmy sobie uciąć, że Wódz jest młodym, przystojnym, wysokim blondynem z żoną a okazuje się, że… no, okazuje się, że ma kota.

To tak zwany „efekt Mandeli”. W internetach jest mnóstwo na ten temat. I, oczywiście, wszystko to prawda.

Z innej beczki – kiedyś Donald Tusk był (podobno) liberałem, a nawet o nieco konserwatywnym skrzywieniu liberałem był On. Jednak dość szybko odnalazł On w sobie pokłady uniodemokratyczne, a nawet zajarzył On, że posiada serce socjaldemokratyczne. I co? I oto, podobno, teraz On nakazał Lawecie Obywatelskiej ostry skręt w prawo.

Bo tak wyszło z sondaży.

PiS-owi wyszło z sondaży, że trzeba grać granicą i zagrożeniem ciapatymi zoofilami, więc dzieje się.

Mam nadzieję, że za czas jakiś okaże się, że sondaże wskażą iż PO-PiS by wygrać musi się udać w bezzałogową misję odkrywczą w okolice pierścieni Saturna.

I się wybierze.

Bezpowrotnie.

Rozbiega się rzeczywistość „dnia dzisiejszego” z rozumem. A rozbiega się, ponieważ „rzeczywistość dnia dzisiejszego” jest totalnie popieprzona. Wychodzi na to, że rzeczywistość marzeń sennych jest prawdziwsza, normalniejsza i logiczniejsza niż pierdolnik, w którym funkcjonujemy.

Cuda-wianki dzieją się w snach, ale próżno szukać historii podobnych do tego, co wyczyniają politycy. Przykładów jest mnóstwo.

Zwischenruf:

W latach 1875-1892 obowiązki prezydenta Warszawy pełnił rosyjski generał Sokrates Starynkiewicz. Chyba najwybitniejszy włodarz miasta, człowiek, który z gównianego zaścianka uczynił znośne do życia miejsce. Gdy zmarł, sto tysięcy warszawiaków szło w kondukcie. Jednak jest jeszcze coś, co wiele mówi i o Starynkiewiczu i o czasach, w których żył.

Otóż:

– nie dorobił się na stanowisku, po zakończeniu urzędowania jego majątek był mniejszy, niż 1 grudnia 1875, gdy obejmował urząd (raczej o ostatnich „prezydentach” Warszawy nie dałoby się powiedzieć, że po zakończeniu urzędowania mieli majątek mniejszy niż w dniu, w którym obejmowali funkcję);

– gdy wybuchła afera (chodziło o „kaczy” zakup maszyn do pogłębiania Wisły; chyba), to z własnych pieniędzy wyłożył kilkanaście tysięcy rubli, choć nie był niczemu winien; ot, zwyczajnie, czuł się w obowiązku (raczej ostatni „prezydenci” Warszawy nie szarpnęliby się, by z własnej kieszeni pokryć koszty błędów/ lewizn swoich podwładnych);

Żeby było jasne – nie twierdzę, że dzisiejsza Warszawa geszeftem stoi. Co to, to nie. Twierdzę, że dzisiejszy świat (cały) geszeftem stoi. Ustawiane przetargi, ściąganie kumpli na stanowiska, obsadzanie instytucji swoimi ludźmi, dziwne deale z wielkimi korporacjami, wydawanie publicznych pieniędzy na wątpliwe projekty, tworzenie atmosfery strachu i zagrożenia by coś-tam ugrać.

Koniec zwischenrufu.

Czas na podsumowanie.

Podobno myślenie ma wielką przyszłość, ale to nieprawda. Przyszłość ma tik-tokowy glonojad wdzięczący się do kamerki. Przyszłość mają kurwy różnej maści i orientacji. Przyszłość ma głupota (im większa, tym większą). Przyszłość ma podłość, korupcja, konformizm, bylejakość, służalczość, polityczna poprawność, brak empatii, lenistwo (przede wszystkim intelektualne).

Żyjemy w ciemnym wieku obłudy, podłości, małości i wyciągniętej po ochłap łapy i nie ma dla nas nadziei.

Daj Bóg, by moje słowa zamieniły się w gówno!

Leave a Reply