
50 ambasadorów z placówek w Warszawie podpisało się pod listem otwartym do władz polskich. Twierdzą, że w Polsce osoby LGBT są prześladowane.
„Aby bronić społeczności potrzebujących ochrony przed słownymi i fizycznymi atakami oraz mową nienawiści, musimy wspólnie pracować na rzecz niedyskryminacji, tolerancji i wzajemnej akceptacji” – czytamy w liście.
W dalszych akapitach listu od ambasadorów znajdują się słowa uznania „dla ciężkiej pracy społeczności LGBTI”
„Prawa człowieka są powszechne i wszyscy, w tym osoby LGBTI, mają prawo w pełni z nich korzystać, jest to kwestia, którą wszyscy powinni wspierać” – kończą swój list dyplomaci.
Pojawiły się liczne wpisy ambasadorów na ich kontach Twitterowych, m.in. ambasador Australii Lloyd Brodrick pisze tak: „Z dumą dołączam do moich 49 kolegów w Warszawie, którzy wyrażają poparcie dla praw człowieka dla osób LGBTI. Prawa człowieka są uniwersalne i wszyscy, w tym osoby LGBTI, mają prawo w pełni z nich korzystać”.
Z dumą dołączam do moich 49 kolegów w Warszawie, którzy wyrażają poparcie dla praw człowieka dla osób LGBTI. Prawa człowieka są uniwersalne i wszyscy, w tym osoby LGBTI, mają prawo w pełni z nich korzystać. @dfat @Adbodnar @KPH_official @AustraliaUN_GVA 🇦🇺🤝🏳️🌈 pic.twitter.com/BJVhfuvaTh
— Lloyd Brodrick (@AusAmbPoland) September 27, 2020
Natomiast ambasador USA wprost pisze załączając list otwarty, że „Prawa człowieka to nie ideologia – są one uniwersalne. 50 ambasadorów i przedstawicieli się z tym zgadza”.
Prawa człowieka to nie ideologia – są one uniwersalne. 50 ambasadorów i przedstawicieli się z tym zgadza: https://t.co/4T4cs3gunu
— Georgette Mosbacher (@USAmbPoland) September 27, 2020
Nasza redakcja starała się dowiedzieć od niektórych z sygnatariuszy czy ich koledzy w krajach muzułmańskich również zamierzają tam wstawić się za pederastami i zboczeńcami, których karze się śmiercią. Niestety nikt nam nie odpowiedział.
Czy możemy liczyć na zdecydowaną reakcję władz RP i potępienie ambasadorów za wtrącanie się w wewnętrzne sprawy kraju, w którym goszczą? Zdaje się, że niestety nie – komentuje dla nas jeden z polityków Konfederacji